Niebzpieczni Faceci | Najlepsze z najgorszych


Są tak niebezpieczni, że nie zawahają się użyć wszystkiego, co w kinie najgorsze!
Gdy kobieta traci narzeczonego podczas brutalnej napaści, w jej oczach zapala się ogień zemsty. Zamiast iść na terapię – sięga po nóż. Tak rozpoczyna się jej osobista krucjata przeciwko brutalnym draniom, których spotyka na swojej drodze. Jej ofiary giną jedna po drugiej w zaskakujących (i kompletnie nieprzemyślanych) okolicznościach. Równolegle brat zamordowanego chłopaka – policjant – prowadzi śledztwo, które zaprowadzi go w samo serce… gangu motocyklistów.
Motocyklowa szajka, pełna twardzieli z wąsami i imionami jak z kreskówki, to creme de la crème tego widowiska. Są źli, brudni, hałaśliwi, i wyglądają jakby właśnie wyszli z planu teledysku heavy metalowego z 1987 roku. Ich lider – w skórze i z nieodłącznym pazurem – jest tak przerysowany, że aż boli. Ale nie bardziej niż dialogi.
Produkcja „Dangerous Men” rozpoczęła się w latach 80. i trwała… 26 lat. Reżyser Jahangir Salehi (występujący tu jako John S. Rad), irański emigrant z ambicjami większymi niż budżet, samodzielnie napisał, wyreżyserował, zmontował i skomponował muzykę do filmu. Na koniec wynajął za własne pieniądze cztery kina w Los Angeles, by przez tydzień wyświetlały ten twór jego wyobraźni. Według legend, box office wyniósł całe 70 dolarów.
Podczas seansu dowiecie się m.in.:
– gdzie ukryć narzędzie zbrodni, gdy jest się zupełnie nagą,
– że wystarczy broda, by twój rówieśnik wyglądał jak twój ojciec,
– że istnieje taka dawka absurdu, która zabija,
– i że jest prawda czasu… oraz prawda ekranu.
Obowiązkowa pozycja dla fanów „Gliniarza Samuraja” czy „Łącznika z Miami”.
Będziecie krwawić z oczu, ale w dobry sposób!